Katyń w pamięci Polaków

11 kwietnia w polskim kosciele odbyla się msza sw. dykowana prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Ksiądz Waldemar Matusiak wspomnial zomowska masakre protestu z 1982 roku i fakt, ze nikt nie upomnial sie o ofiary tej masakry, ani prezydent, ktory przeskoczyl brame stoczni, ani tez prezydent, ktory przy okraglym stole, a pózniej w procesie wchodzenia w struktury NATO i do UE….
Dopiero Lech Kaczyński upomnial sie i odznaczyl tych ludzi, ktorzy byli poniewierani i bici przez ZOMO.
Ksiadz zaproponowal lekture kazania arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, metropolity lodzkiego, wiceprzewodniczacego Episkopatu:  pelny tekst kazania
W niedziele modlilismy sie o smoleńska prawde, ale i o wszystkich którzy nie dolecieli…

 

Zamiast Pieśni…

Jedynie drzewa i najemni kaci
stali wokoło. Nie było pieśniarzy –
i do dziś nie wiemy czy prosto do nieba
i czy szli czwórkami. Jaka była wiosna?
Wszystko inaczej niźli w znanych pieśniach.
Nawet maków nie ma; tylko liście dębów
bardziej czerwone niż złote jesienią
szumią swą historię. Kto dziś słucha szumu
drzew, kiedy wokół zgiełk, hałas i przetarg.
Ktoś jednak usłyszał; czy to Matka Polska,
czy matka rodzona i pobiegła śpiesznie
zapłakać nad grobem – bo śmierć jest daremna
kiedy nikt nie płacze – nie znalazła grobu.
Ludzie w okolicy odwracali oczy
malowane strachem o swe własne syny.
Matka pnie przytula nasłuchując pilnie
czy aby we wnętrzu nie usłyszy serca,
które w łonie biło. Krzyż z gałązek składa –
“Wola Twoja, Panie?”… “Gdzieżeś był, Wszechmocny,
kiedy naszych synów mordował oprawca?”…
“Gdzieś był, Sprawiedliwy, gdy dekretem kata,
w domu naszym własnym zakazano żalu?!”
Nie rozpaczaj, Matko, nie ma krwi bez ceny;
i żadna rozpiska, ni żadna represja
z krwi Twojego syna, gorącej, czerwonej,
białych plam potomnym w spadku nie zostawi.
Posłuchajmy razem, raz jeszcze, jak drzewa
szumią swą opowieść o tym co widziały.
A wśród tego szumu, słyszysz Matko? – “Jeszcze
Polska nie zginęła”… i “Ojczyznę, Wolność
racz nam wrócić”… słyszysz? To krzyczą świadkowie!
Wysłuchaj, Panie, szum katyńskiego lasu.

Adam S. Gołuński
Houston, kwiecien 1990